Kompania Angielska w Elblągu

Kupcy Angielscy w Elblągu Pomyślnym okresem rozwoju handlu morskiego Elbląga stał się koniec XVI i początek XVII w. Kiedy to Anglicy stworzyli tu swoją rezydencję handlową. Docierali oni do Elbląga już w XVI w. nigdy jednak te stosunki nie były tak bezpośrednie i daleko sięgające jak właśnie na przełomie XVI i XVII stulecia. Odbiło się to od razu na wielkości obrotów handlowych miasta, które wzrosły wówczas do 7% w stosunku do gdańskich. Dopiero w trzecim dziesięcioleciu lat XVII w. spadły ponownie do dawnego poziomu. Bezpośrednią przyczyną usadowienia się Anglików w Elblągu była wojna Stefana Batorego z Gdańskiem. Na początku 1577 r. Król ogłosił zakaz handlu z tym zbuntowanym wówczas miastem i uznał Elbląg za jedyny ośrodek wywozu z Polski drogą morską.. Najważniejsze było jednak nadanie Elblągowi przywileju zezwalającego obcym kupcom przeprowadzenie w mieście operacji handlowych na własny rachunek. Było to istotne novum, znoszące krępujące dotychczas obcych kupców hanzeatyckie "prawo o gościach". W związku z tym 17 sierpnia 1579 r. Królowa angielska Elżbieta I wystawiła przywilej powołujący do życia Kampanię Wschodnią ( Eastland Company ), co okazało się początkiem wszechstronnego ożywienia Elbląga. Osiedleni tu na podstawie obustronnych umów ( mimo energicznych sprzeciwów patrycjatu gdańskiego ) kupcy angielscy stali się zaczynem trwającego pół wieku okresu nadzwyczajnego rozkwitu miasta. Wprawdzie Batory, pogodzony wreszcie z Gdańskiem, nie zatwierdził elbląskiej rezydencji Anglików, ci jednak w Elblągu pozostali. Rozwinęli przede wszystkim intensywny handel i żeglugę. Do portu elbląskiego wchodziły statki z Londynu, Hull, Newcastle, Ipswich i z innych portów angielskich. Zawijały tu, co ważniejsze, w ilości znacznie przewyższającej liczbę statków angielskich notowanych w porcie gdańskim. Do Elbląga przywożono przede wszystkim sukno, produkt wykształcającego się wówczas nowożytnego przemysłu Anglii, importowano także duże ilości wszelkiego rodzaju skór, żelazo i wiele innych artykułów, zwłaszcza tzw. luksusowych. W zamian za to wywożono z Elbląga do Anglii artykuły będące dla tej ostatniej podstawą rozwoju jej przemysłu okrętowego i potęgi morskiej: smołę, dziegieć, potaż, drewno okrętowe, płótno żaglowe i wiele innych towarów zakupywanych na terenie Polski. Lata najbujniejszej wymiany to przełom XVI i XVII w. Obliczano wówczas, że Anglicy i Szkoci handlujący w Polsce wełną, suknem, galanterią i żelazem tworzyli olbrzymią armię, szacowaną na około 15 tys. osób. Bez pośrednictwa kupców elbląskich docierali do wszystkich zakątków kraju, wszędzie rozpowszechniając sławne sukno angielskie. Trafnie więc Zygmunt III w liście do króla angielskiego Jakuba I z 15 grudnia 1604 r. nazwał Kampanię Wschodnią "panią i wyrocznią handlu polskiego". Dodajmy, że była ona też "panią handlu" w porcie elbląskim. Miejscowe kupiectwo w pełni zdawało sobie sprawę z ogromnego znaczenia tego faktu. Widziało też, że Kampania była solą w oku zawistnych kupców gdańskich, którzy traktując Anglików jako niebezpiecznych dla siebie konkurentów, za wszelką cenę dążyli do usunięcia ich z Elbląga. Walka o to, zapoczątkowała niezwykle ostrymi wystąpieniami gdańszczan w latach 1579 - 1585, ciągnęła się niemal przez całą pierwszą połowę XVII w. Dla pognębienia przeciwników handlowych, odbierających Gdańskowi poważne zyski, wykorzystywano wszelkie okazje. Przede wszystkim Gdańsk starał się wygrywać dla siebie rozluźnienie związków Elbląga z Hanzą, w tym czasie już daleko posunięte, zwłaszcza od momentu zniesienia "prawa o gościach". Zerwanie więzów z Elbląga z Hanzą, jako następstwo penetracji kapitału angielskiego na Bałtyku, oficjalnie zadeklarowano już w 1603 r. Elbląska rada miejska oświadczyła wówczas, że przynależność do Związku Miast Hanzeatyckich jest dla miasta bardzo niekorzystna, że Hanza doprowadziła do gospodarczej izolacji portu elbląskiego w strefie bałtyckiej. Sprawa znalazła swój ostateczny epilog w 1618 r., kiedy to zjazd miast hanzeatyckich rozpatrywał sprawę rezydencji angielskiej w Elblągu i uzyskanie tu przez nią prawa bezpośredniego handlu. Elbląg w czasie obrad zadeklarował wprawdzie chęć pozostania w związku, lecz pod warunkiem zatwierdzenia rezydencji. Odrzucenie tego warunku przez zjazd przesądziło sprawę, a tym samym miasto złożyło w ofierze Kompanii Wschodniej swoje blisko czterechsetletnie powiązania z Hanzą. Na forum hanzeatyckim jednym z oponentów przeciwko elbląskiej rezydencji Anglików był oczywiście Gdańsk. Wielokrotnie występował on w tej roli również na dworze królewskim u samego króla polskiego i u wielu dygnitarzy koronnych. Politycy gdańscy zwracali uwagę na obniżenie się dochodu władcy z opłat polowego w Gdańsku, spowodowane przywilejami Anglików w Elblągu, oskarżali Elbląg o nie pobieranie opłat portowych, zabiegali o likwidację kantoru nawet u króla angielskiego. Chwilowo jednak przeważały interesy angielskie na Bałtyku; król Jakub I zdołał pozyskać przychylność Zygmunta III i kanclerza Zamoyskiego dla praw kupców angielskich w Elblągu oraz zatwierdzenie przez króla polskiego elbląskiej rezydencji w 1605 r. Nie oznaczało to jednak szczęśliwego końca, Gdańsk bowiem nie rezygnował z walki, a przeciwko szerokim przywilejom Kompanii zaczęli też wypowiadać się dygnitarze polscy, a nawet sam Zygmunt III. Domagano się od Anglików uiszczania w Elblągu opłat celnych, co było "wyważaniem otwartych drzwi", gdyż kupcy ci opłacali palowe. Proponowano też przeniesienie rezydencji do Gdańska, posługując się trafnym argumentem technicznym niedogodności portu elbląskiego. Oliwy do ognia dolało wreszcie sporu elbląskich katolików z luterańską radą o kościół Św. Mikołaja. Kontrowersje na tym tle sięgały tak daleko, że stojący po stronie katolików wojewoda malborski dla wywarcia nacisku na radę spowodował wydanie zakazu handlu z Warmią i Mazowszem (1614), co uderzyło bezpośrednio w kupców angielskich. Dopiero z chwilą załagodzenia sporu o kościół (1616) sprawa rezydencji przycichła. Podjęli ją na nowo Anglicy, ściślej mówiąc kilku kupców inicjujących w 1622 r. kroki zmierzające do przeniesienia kantoru do Gdańska. Niewątpliwie wpłynęły na to wszystkie trudności związane z ich pobytem w Elblągu. Pertraktacje w tej sprawie były tak bardzo zaawansowane, że Elbląg na serio zatrwożył się o ich wyniki. Rada czując się zagrożona na najbardziej newralgicznym odcinku życia miasta postarała się o jak najokazalsze przyjęcie swego władcy, gdy 8 czerwca 1623 r. przybył tu wraz z królową i królewiczem Władysławem. Przygotowano dla Zygmunta III reprezentacyjne pomieszczenia w dwu kamieniczkach przy ulicy Wigilijnej 18/19 i urządzono na cześć jego i rodziny królewskiej bogate uroczystości. Miały one przekonać króla o ugodowej postawie mieszczan w sprawach spornych. Serdeczność przyjęcia była tak wielka, że towarzyszący królowi mawiali później, jak głosi ówczesny zapis kronikarski, iż "w Toruniu częstowali naszego króla wielkim placem, a w Elblągu kołaczem. Nie na wiele się to jednak zdało. Sprawę przypieczętowały lata pierwszej wojny ze Szwedami, gdy Elbląg już w 1626 r. poddał się Gustawowi Adolfowi. Ta decyzja, podjęta ze względu na słabe ufortyfikowanie miasta, w zestawieniu z równoczesnym oporem Gdańska wobec wojsk szwedzkich stała się przyczyną nadania Elblągowi miana "zdrajcy króla i Korony". Atmosferę potępienia przez polską opinię kapitulacji Elbląga natychmiast wykorzystał Gdańsk. Wygrywając też na uznaniu dla swojej postawy wobec Szwedów wystąpił z propozycją nadania mu monopolu handlu w Polsce i w Wielkim Księstwie Litewskim. Moment nie mógł być lepiej wybrany, toteż Sejm Walny Koronny obradujący w Warszawie w 1628 r. podjął 27 czerwca odpowiednią uchwałę. Po słowach uznania dla Gdańska oznajmiono w nim że:"dogadzając temu, aby przez Kompanię Angielską, która po te czasy miała swoją rezydencję w Elblągu i drogości sukien przyczyną była [...],obywatele państw naszych obciążeni więcej nie byli: przeto Kompanię tę Angielską tak w Elblągu jak i w Prusach Królewskich i Książęcych i w naszych wszystkich miastach państw naszych, tak Koronnych jako i Wielkiego Księstwa Litewskiego na zawsze kasujemy i unieważniamy i postanawiamy, aby żadne sukna, jakiegokolwiek rodzaju i gatunku, które przez Kompanię Angielską wnoszone bywają do państw naszych i Wielkiego Księstwa Litewskiego przypuszczane nie były, tylko przez sam port miasta naszego Gdańska...". Patrycjat gdański uzyskał więc to, o co uparcie walczył od pół wieku. Kompania, obiekt zazdrości, przestała drażnić kupców nadmotławskich. Wprowadzone zmiany nie zaspokoiły Anglików, gdyż w Gdańsku nie otrzymywali tych wolności handlowych, jakimi cieszyli się w Elblągu. Protestowali też kontrahenci z Wielkiego Księstwa Litewskiego, domagający się prawa Elbląga do wolnego handlu z Prusami Książęcymi i Kurlandią. Do głosu usiłowali dojść również sami elblążanie, którzy po rozejmie ze Szwedami w 1635 r. wznowili pertraktacje z mającym pewne poparcie Władysława IV wysłannikami króla Anglii. Władze elbląskie parokrotnie zapewniały listownie kierownictwo Eatland Company o możliwości powrotu do dawnych stosunków, jednak szans na uchylenie uchwały sejmowej z 1628 r. nie było. Bardziej trzeźwo oceniał to król angielski, czemu dał wyraz w liście do rady elbląskiej z 1640 r. Podziękował za względy okazywane kupcom angielskim (których wielu i po 1628 r. zostało w Elblągu), zapewniał o swojej niezmiennej przyjaźni, ale zarazem potraktował swój list jako ostatni do rady elbląskiej, faktycznie zamykający ten rozdział dziejów miasta, który zwiemy okresem wpływów angielskich.