Elbląska defenestracja

Autor: Lech Słodownik | Data dodania: 13.01.2016

Słowo defenestracja pochodzi z łaciny, w której de fenestra znaczy „przez okno”. Nazwa ta utrwaliła się w historii Europy w wyniku trzech wydarzeń w Czechach, w których doszło do wyrzucenia osób przez okno. Defenestracje były sposobem zabójstwa z przyczyn politycznych, formą samosądu jak i upozorowanym samobójstwem.

Tak zwana trzecia defenestracja praska miała miejsce 10.3.1948 r., gdy w wyniku działań komunistów poniósł śmierć minister spraw zagranicznych Czechosłowacji Jan Masaryk, wypadając z okna „w niewyjaśnionych okolicznościach”. O mały włos do takiej formy usunięcia przeciwników politycznych doszło w przedwojennym Elblągu. Jak wiadomo, nasze miasto było kiedyś znaczącym ośrodkiem przemysłowym na wschodzie Niemiec i tym samym miało silne środowisko robotnicze, które w elbląskim magistracie aktywnie reprezentowali radni wywodzący się z partii lewicowych. Już od 1912 r. przedstawiciele miejscowej partii socjaldemokratycznej (SPD) zasiadali w radzie miasta, która zdominowana była przez liberałów. Poparcie wyborcze dla SPD sięgało wówczas poziomu 30 % uprawnionych do głosowania. Głównym zadaniem radnych lewicowych było wspieranie rozwoju budownictwa mieszkaniowego i indywidualnego, w związku z rozwojem przemysłowym miasta oraz napływem wielu robotników z innych terenów. Po zakończeniu I wojny światowej dla przemysłu elbląskiego nastały trudne czasy, spowodowane przede wszystkim nowymi granicami (tzw. polskim korytarzem) oraz powstaniem Wolnego Miasta Gdańska. W Elblągu dochodziło do wystąpień zrewoltowanych robotników, grabieży i rabunków. Jako taki spokój nastąpił dopiero po wyborach do Reichstagu z 26.1.1919 r. Elbląg należał wówczas do II okręgu wyborczego – Prusy Zachodnie. W wyborach tych SPD uzyskała pokaźną liczbę głosów, a w Elblągu po raz pierwszy do rady miasta został wybrany przedstawiciel tej partii. Był nim Franz Rudnitzki (1885-1974), z zawodu cieśla, prezes miejscowej kasy chorych. Mówiono o nim, że był osobą kompetentną i w nienaganny sposób reprezentował w radzie nie tylko swoją partię, lecz również inne organizacje robotnicze. Ponadto miał dobre układy i zrozumienie u innych radnych oraz u ówczesnego nadburmistrza miasta – dr Carla F. Mertena. Radny Franz Rudnitzki został w 1928 r. wybrany na posła do pruskiego sejmiku krajowego (Landtagu). Gdy w 1932 roku został starostą węgorzewskim, jego miejsce, jako przewodniczący elbląskiej rady miasta, zajął Rudolf Wallbrecht – szef związku zawodowego Niemieckich Robotników Przemysłu Metalowego. Jeszcze kilka lat przed przejęciem władzy przez nazistów (1933) obrady plenarne elbląskiej rady miasta przebiegały w spokoju, a podejmowane rozstrzygnięcia i uchwały przyjmowano w sposób demokratyczny. Główna troska władz miejskich skupiała się na zachowaniu płynności produkcji dwóch największych zakładów przemysłowych: Stoczni F. Schichau i zakładów Franza Komnicka. Ale wkrótce ta sytuacja się zmieniła. Radykałowie z lewej i prawej strony starali się wykorzystać dla własnych, partyjnych celów skutki kryzysu światowego i dużego bezrobocia. Bójki w lokach partyjnych i na ulicach były na porządku dziennym. Szczególną agresywność przejawiali członkowie Narodowo-Socjalistycznej Partii Niemiec (NSDAP), na której czele stał A. Hitler. Po marcowych wyborach z 1933 r., w których NSDAP odniosła wyraźne zwycięstwo, swoje agresywne i zaborcze zachowania przenieśli także na forum elbląskiej rady miejskiej. W wyborach tych do rady miasta wybrano 8 radnych należących do lewicowej SPD, 4 radnych należących do Partii Centrum oraz dwóch do Niemieckiej Partii Demokratycznej (DDP). Działalność Komunistycznej Partii Niemiec (KPD) była już od lutego 1933 r. zakazana. Na inauguracyjne posiedzenie nowej rady miasta przedstawiciele partii nazistowskiej i partii prawicowych przyszli w organizacyjnych mundurach. Już po pierwszych wystąpieniach okazało się, że naziści chcą inaugurację obrad rady miejskiej przekształcić w „defenestrację praską”. Otóż najpierw nowy przewodniczący rady kupiec Otto Kaufmann, wygłosił oszczercze przemówienie pod adresem SPD i liberałów. Następnie zgłosił wniosek, był ulicę Wewnętrzna Grobla Młyńska (dzisiaj 1 Maja) przemianować na „Adolf Hitler-Straße”. Ten wniosek spotkał się z ostrym protestem radnych SPD, którzy z miejsca wnieśli o jego odrzucenie. To był sygnał dla nazistów, by spowodować totalny rozgardiasz i „wejść do zdecydowanej akcji”. Błyskawicznie pootwierali okna w sali posiedzeń ratusza i rozpoczęli szturm na ławy zajmowane przez radnych SPD. Wznosili przy tym okrzyki: „Albo zagłosujecie na TAK w sprawie przemianowania ulicy, albo wyrzucimy was przez okna!” – W ten niecodzienny sposób odbyła się zmiana starej nazwy tej ulicy… W przerwie obrad radni SPD postanowili przyjąć rezolucję – protest przeciwko takim praktykom. Ale nie doszedł on do skutku. Otóż już po wejściu na salę obrad, radnym SPD zagrodziła drogę grupa członków Oddziałów Szturmowych (SA) i jeden z nich zapytał: „Nazywa się Pan Paul Schulz ?”. Gdy jeden z radnych to potwierdził, został przez SA-manów odprowadzony na bok. Radny P. Schulz był redaktorem wolnej prasy i miał w aktówce rezolucję radnych SLD w sprawie przemianowania nazwy ulicy … Na sali obrad z lewicy pozostał tylko działacz związkowy August Zech i prezes Związku Czynszowników – Knoblauch. Po zakończeniu obrad, już wieczorem radni udali się do Prezydium Policji, by zapytać o losy zatrzymanego P. Schulza. Nie spotkali jednak nikogo, kto mógłby coś na ten temat powiedzieć. Kilka dni później odnaleźli go w szpitalu. Okazało się, że został dotkliwie pobity. To była skandaliczna sytuacja, bowiem radny Schulz dzielnie walczył podczas I wojny światowej i dostał nawet Krzyż Żelazny I. Klasy. Okazało się, że w tym szpitalu leżał także ostatni przewodniczący rady miasta – członek SPD, Rudolf Wallbrecht. Mieszkał na osiedlu Rodzinna Strzecha (ul. Żeglarska) i gdy członkowie SA wtargnęli do jego mieszkania, salwował się ucieczką przez okno, podczas której złamał nogę. Takie działania nazistów były wówczas na porządku dziennym. W przeciągu 1933 r. „brunatni towarzysze” zlikwidowali wszystkie organizacje samorządowe (komunalne) oraz sejmik krajowy w Królewcu. Mieszkańcy Elbląga początkowo jakoś sobie z tym „brunatnym problemem” radzili. W każdym razie nowa nazwa ulicy się nie przyjęła. Dość powszechnie nazywano ją bowiem „Ahaa-Straße” (od inicjałów „Führera”) albo „Avus” – w odniesieniu do zachodnioberlińskiej obwodnicy.

Na zdjęciu: Sala posiedzeń rady miasta Elbląga ok. 1939 r.